najwyżej widoczek ośrodka - proszę bardzo:

ok. 14:00 uraczyliśmy się obiadem. To dobre słowo, bo nie było za obficie, ale zdecydowana większość kuchnię pochwaliła.

Do 19:00 czas wolny. Piotr wysłał nas na zwiedzanie pobliskich torfowisk. Pominę wskazówki jakich nam udzielił, fakt, w końcu odnaleźliśmy właściwe miejsce !

To my na mokradłach ale bez psa Baskervillów..

Po odwiedzeniu cudów natury pojechaliśmy, jak na nasz wiek przystało do wód.. znaczy do Zdroju, posilić się ożywczą wodą mineralną przed czekającą nas ciężką nocą.. 

Dotarliśmy z powrotem do miejsca zakwaterowania.. zaczęło się czekanie na grilla przy beczce (jeszcze pełnej)